20 kwietnia 2011

Pamiętam wszystko - Isabelle Desesquelles

Wczoraj skończyłam czytać "Pamiętam wszystko" Isabelle Desesquelles i... nie potrafię jednoznacznie określić tej książki.


Dużo racji jest w recenzji Nemeni - autorka nie potrzebuje wielkich słów, aby pisać o uczuciach, ale jej słowa płyną z głębi serca, są przez to tak piękne i wzruszające . Słowa, których używa Desesquelles są proste, szczere - to ogromna zaleta tej opowieści, opowieści o nieszczęśliwej i trudnej miłości. Kolejną zaletą, która dla mnie uczyniła tę książkę łatwiejszą w odbiorze, są krótkie, zwięzłe rozdziały, ciekawie prowadzona narracja, która kilkoma zdaniami opisującymi teraźniejszość cierpiącej Laure wprowadza nas w świat jej wspomnień.
Uczuciem towarzyszącym mi w czasie czytania "Pamiętam wszystko" był przejmujący smutek. Smutek, współczucie i dziwne rozdrażnienie. Opowieść o nieszczęśliwej miłości przyrodniego rodzeństwa pełna jest melancholii, skrywanej rozpaczy i tragedii, o której nikt nie chce mówić głośno.
"Miałeś rację, nie umarłam, nie naprawdę. Można umrzeć i żyć jeszcze długo"
Sama opowieść Laure pełna jest niedomówień, niejasności: śmierć matki, ciąża, romans ze starszym mężczyzną. Oczywiście wspomnienia z najwcześniejszych wspólnych lat są radosne: wspólne wakacje, leżenie na sianie, dziecięce zabawy, okres szkolny, niemniej każde z nich naznaczone jest piętnem nieszczęścia.
Bohaterka opowieści, umierająca na raka Laure, jest postacią tragiczną nie tylko poprzez doświadczenie samotnego dzieciństwa, trudnych stosunków z rówieśnikami i rodziną, nieszczęśliwej miłości ale również dlatego, ze jest osobą naiwną. W czasie czytania było mi jej niezmiennie żal. Po tragedii, która ją dotknęła - utracie wielkiej miłości naznaczonej piętnem rodzinnej tajemnicy - mogła stać się silnym człowiekiem. Żałoba, którą sobie narzuciła mogła wzmocnić ją, uszlachetnić, nauczyć wytrwałego dążenia do realizacji wyznaczonych celów. Nie wykorzystała jej.
"Wybierając samotne życie, w którym nikt nie może decydować za mnie, stworzyłam sobie warunki, żeby mieć całkowitą władzę."
Zaszyła się w swoim smutku, rozpaczy, upadła na samo dno zwątpienia i braku sensu życia, zatraciła się w nie-kochaniu siebie. Laure mnie przekonała mnie do siebie, nie tylko nie potrafiłam sie z nią utożsamić, nawet jej nie polubiłam. Więcej sympatii mam dla Lucasa, o którym tak mało napisała Desesquelles...
Mimo zgrabnie napisanej historii, ciekawego tematu Isabelle Desesquelles nie uwiodła mnie swoją opowieścią, opowieścią z serii dla wrażliwych, jak głosi napis na okładce książki. Nie wiem czy winna jest nieudolność pisarki czy mój brak wrażliwości?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz