31 stycznia 2012

"Obietnica poranka" - Romain Gary

Romain Gary
„Miłość macierzyńska to obietnica, którą życie daje u progu i której nie dotrzymuje nigdy. I z tym niedosytem pozostać trzeba do końca życia. (...) O pierwszym przebłysku świtu przeprowadziło się gruntowne studia nad miłością i dokumentację nosi się ze sobą. Wszędzie, dokąd pójdziemy, nosimy w sobie truciznę porównań i czas mija na oczekiwaniu tego, co już kiedyś otrzymaliśmy.”[s.42-43]


W młodości




Trzy miasta: Wilno, Warszawa i Nicea, dwa kraje: Polska i Francja i jeden człowiek: Romain Gary (właśc. Roman Kacew). Miał bardzo ciekawe i barwne życie. Tym co przeżył można by obdzielić kilku ludzi. Ale to nie jest opowieść o nim, a przynajmniej nie tylko. "Obietnica poranka" to jedna z najbardziej wzruszających i pięknych książek poświęconych matce jakie kiedykolwiek zostały napisane. Była kobietą wielkiego serca i niezwykłych przymiotów charakteru, chociaż nie pozbawioną wad i śmiesznostek, zdecydowaną zrobić wszystko aby osiągnąć cel jaki sobie postawiła w życiu. Jej syn będzie kiedyś wielkim bohaterem,  generałem, wspaniałym francuskim pisarzem i ambasadorem Francji. Dla niego ona była wszystkim co miał, jego największym skarbem ale też i przekleństwem. Przez całe swoje życie będzie się starał sprostać jej marzeniom, zrealizować plany jakie przed nim nakreśliła, zdążyć przed jej śmiercią, aby zobaczyła, że życie, które mu poświęciła nie poszło na marne. 

 "Nie słyszałem już śmiechu, nie widziałem ironicznych spojrzeń, obejmowałem jej ramiona i myślałem o wszystkich bitwach, jakie dla niej stoczę, o obietnicy, jaką sobie złożyłem o świcie mojego życia, że otrzyma ode mnie sprawiedliwą nagrodę, że nadam sens jej poświęceniu i że powrócę kiedyś do domu po zwycięskiej walce o władzę nad światem z tymi, których siłę i okrucieństwo uczyłem się poznawać od pierwszych dni." [s.15]

Romain Gary w 1940
I tak też się dzieje. Romain Gary zostaje bohaterem Wolnej Francji podczas II Wojny Światowej, odznaczonym największym francuskim odznaczeniem krzyżem wyzwolenia, pisarzem dwukrotnie zdobywającym Nagrodę Goncourtów za swe powieści i wreszcie francuskim konsulem generalnym w Kalifornii. Przede wszystkim jednak dzięki staraniom i poświęceniu matki staje się prawdziwym mężczyzną i dobrym człowiekiem, kochającym zwierzęta, walczącym ze wszystkimi bożkami współczesnego świata, głupotą, małością, przesądami, pogardą, nienawiścią, zakłamaniem, uprzedzeniami, o których to często opowiadała mu w dzieciństwie, zawsze dotrzymującym raz danego słowa i spełniającym swoje obietnice.  

 "- Przyrzeknij mi, że im powiesz: 'Na Wielkiej Pohulance, w Wilnie, pod numerem 16 mieszkał niejaki pan Piekielny'... " [s.67]

A wszystko to dzieje się za sprawą optymizmu i wiary jaką mu przekazała: że wszystko będzie dobrze, że Bóg jest artystą, a życie sztuką i że nie pozwoli na jakiś bezsensowne zakończenie, bo sztuka nie może się źle skończyć lecz tylko zgodnie ze swoimi regułami. Kilka razy od śmierci ratuje go opatrzność lub jeśli ktoś woli przypadek. Cokolwiek to było potwierdzało tylko jej teorię. Matka i syn mają też swoje małe przyjemności. Największym ich przysmakiem są ogórki, ale nie zwykłe marynaty, tylko prawdziwe kiszone ogórki "a la ruse". Towarzyszą im wszędzie, w Wilnie, w Warszawie a nawet w Nicei, są ich dobrymi przyjaciółmi. "Obietnica poranka" to także hołd złożony Francji i Francuzom, z wszystkimi ich wadami i słabościami jak też i wieloma wspaniałymi cechami.
Romain Gary z matką
 "Wierzyłem mocno, że w literaturze, zarówno jak w życiu, kształtować można świat wedle swego natchnienia i przywrócić go właściwemu powołaniu - tworzeniu dzieł rozsądnie pomyślanych i dobrze wykonanych. Wierzyłem w piękno - więc wierzyłem w sprawiedliwość. Talent mojej matki domagał się ode mnie, bym złożył jej u stóp to wielkie dzieło sztuki i życia, o którym tak dla mnie marzyła, w które tak namiętnie wierzyła i któremu tyle poświeciła trudu. Wydawało mi się niemożliwe, by życie miało jej odmówić tego słusznego zadośćuczynienia; wydawało mi się rzeczą nie do pomyślenia, by życie do tego stopnia mogło rozmijać się ze sztuką. Jej naiwność, fantazja i wiara w cuda - które kazały jej w dziecku zagubionym gdzieś na kresach Polski widzieć przyszłego znakomitego francuskiego pisarza i ambasadora Francji - żyły we mnie wciąż jeszcze, jak trwają w nas piękne i dobrze opowiedziane bajki. Życie było dla mnie nadal jedynie swoistym gatunkiem literackim." [s.408]

Romain Gary potrafił pięknie pisać o uczuciach, z delikatnością, ciepłem i subtelną ironią, które są tak charakterystyczna dla jego stylu pisarskiego. Czytając jego książkę czujemy do niego wyraźną sympatię i nawiązuje się między nim a czytelnikiem nić porozumienia, chcielibyśmy się z nim zaprzyjaźnić. "Obietnica poranka" kończy się słowami "Przeżyłem życie...". Można by to zdanie z łatwością dokończyć słowami "dobrze i uczciwie". Polecam każdemu tę książkę. Naprawdę warto ją przeczytać. Autor i jego dzieło są już myślę trochę zapomniani. A szkoda, bo to bardzo dobra książka. Czytając ją, co chwilę uśmiechałem się do siebie lub parkałem śmiechem, a kilka razy "zaszkliły' mi się oczy.

"Instynktownie, bez żadnego uchwytnego literackiego wpływu, odkryłem wartość humoru, tego praktycznego i przynoszącego pełne zadowolenie sposobu unieszkodliwiania rzeczywistości właśnie w chwili, kiedy zamierza spaść nam na glowę. W ciągu całej mojej życiowej drogi humor był mi dobrym towarzyszem; zawdzięczam mu jedyne chwile prawdziwego triumfu nad przeciwnikiem.(...) Humor jest świadectwem godności człowieka, jego wyższości nad własnym losem." [s.194-195]

"Obietnica poranka" (La promesse de l'aube), Romain Gary, tłum. Jerzy Pański, Czytelnik, 1991, str.458.

Recenzję zamieściłem również na moim blogu W zaciszu biblioteki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz