16 marca 2011

"Kochałem ją" - Anna Gavalda.

Jestem fanką Gavaldy. Jak dotąd przeczytałam wszystkie jej książki (niektóre kilka razy) i wiem, że będę czytać każdą kolejną, którą ta autorka napisze i wyda. Uwielbiam jej styl, tak różny od innych, pełen głębokich przemyśleń, niedopowiedzeń, ukrytych znaczeń, który doskonale oddaje głębię ludzkiej natury, genialnie prześwietla człowieka. Gavalda jak nikt inny potrafi pokazać złożoność naszej momentami zgubnej a momentami doskonałej w każdym calu ludzkiej natury, w piękny sposób opisuje sprzeczność uczuć pochodzących z serca z tymi pochodzącymi z głowy. Zagubienie, poddanie się człowieka w walce o swoje życie przeciwstawia umiejętności podnoszenia się i parcia do przodu, gdy tylko w końcu odkrywamy jaki jest nasz cel i sens życia...


Ponieważ podjęłam się francuskiego wyzwania, którego tematem książkowym na pierwsze trzy miesiące jest miłość z chęcią i wielką przyjemnością powróciłam do książki Anny Gavaldy "Kochałem ją". Książki niełatwej i nie dającej odpowiedzi, ale za to zmuszającej do myślenia.





Chloe właśnie dowiedziała się, że jej mąż Adrien zostawia ją i ich dwie córeczki i wyjeżdża na drugi koniec świata, do innej kobiety. Nieprzygotowana na cios Chloe nie może sobie poradzić z zaistniałą sytuacją, gubi się, nie umie zrozumieć co się stało, dlaczego ich małżeństwo skończyło się w taki sposób i dlaczego Adrien stwierdził, że ona nie jest warta jego miłości.


Chloe razem z dziewczynkami: Marion i Lucie zostaje zabrana przez swojego teścia Pierre'a do jego domu na wsi. KobietaAutorka ukazując tak dwie różne postacie i postawy wobec trudnej sytuacji chce
 nie przepada za swoim teściem, uważa go za starego drania, który nie okazując nigdy uczuć ani swojej żonie ani swoim dzieciom zniszczył ich życie, pozbawił ich miłości i wsparcia. Tym większe jest jej zdziwienie gdy teść, w momencie gdy są już bezpieczni w jego domu, otwiera się przed nią i mówi jak nigdy dotąd... Zrozpaczonej, nie potrafiącej zobaczyć jasnych stron zaistniałej sytuacji Chloe, Pierre opowiada nie tylko historię swojego niełatwego życia, ale również historię jedynej, prawdziwej miłości, która go w życiu spotkała i o którą z tchórzostwa nie zawalczył... Pierre, który prawdziwych, głębokich uczuć doznał tylko raz w życiu, w stosunku do swojej kochanki Matyldy próbuje uświadomić Chloe, że to co się stało w jej życiu nie jest czymś najgorszym. Ile bowiem trudniej i jak nieszczęśliwie można żyć w związku bez miłości, bez żaru, zaufania, pożądania i wiary w siebie nawzajem. Pierre, który z tchórzostwa został przy zdradzanej wcześniej żonie, na przykładzie swojego życia chce pokazać Chloe, jak czasami nie podjęcie ryzyka może w równym stopniu zniszczyć życie co jego podjęcie. Jak to, że mąż zostaje z żoną i dziećmi nie zawsze jest dobrym wyborem. Jak sam mówi, momentami ogromne, krótkie cierpienie jest lepsze od małego cierpienia przez całe życie...


"Kochałem ją" to 160 stron dialogu pomiędzy dwójką różnych ludzi. Pomiędzy kobietą a mężczyzną, pomiędzy matką a ojcem, pomiędzy starością a młodością, pomiędzy zdradzaną a zdradzającym, pomiędzy opuszczoną a tym, który został. Ich rozmowa to dwa spojrzenia na jeden problem, dwa skrajne a jednak podobne doświadczenia. Anna Gavalda w tej krótkiej książce stawia pytanie o to jakie odczucia towarzyszą temu który porzuca i temu, który jest porzucany. Pomimo, że w wielu aspektach te dwa doświadczenia bardzo się różnią, mają jedną wspólną, którą jest psychiczne wyczerpanie i ból.


Pomimo, że temat książki nie jest łatwy ani przyjemny czyta się ją doskonale! Ładunek emocjonalny w niej zawarty nie pozwala się oderwać. Zaczynamy rozumieć obie strony, obie racje i obydwu w równym stopniu kibicujemy, rozmyślając przy tym nad tym jaki byłby nasz wybór, co my byśmy zrobili będąc w podobnej sytuacji...
Myślę, że warto spędzić kilka godzin z tą książką, naprawdę warto:)


Recenzja z mojego bloga z dnia 16.03.2011.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz