5 lutego 2012

Ojciec Goriot, czyli rzecz o miłości ojcowskiej (czy można kochac za mocno)

„Ojciec Goriot” pióra Honoriusza Balzaka to wydana w 1835 r. kolejna powieść z cyklu „Komedia Ludzka”.
Charakterystyczną cechą Komedii Balzaka jest występowanie bohaterów jednej powieści także na kartach innych powieści. Tak więc główny bohater jednego utworu występuje w innym, jako postać drugoplanowa lub uczestnik epizodu. Ponieważ cały cykl liczy sobie ponad 130 utworów, a występujących w nim postaci jest ponad dwie setki niezwykłej pomysłowości autora wymagało to literackie „wykreowanie” postaci. Aby poznać złożoność charakterów należałoby przeczytać wszystkie części cyklu. Jakież zdziwienie budzi bowiem postać, co do której nabieramy przekonania, iż zdołaliśmy ją poznać w jednej z części, a którą spotykając na kartach kolejnej książki odkrywamy na nowo.
Akcja powieści dzieje się w okresie restauracji Burbonów, co jest nie bez znaczenia dla fabuły powieści. Umożliwienie pięcia się po szczeblach drabiny społecznej powodowało, iż walka o wspięcie się na kolejny szczebel nie przebierała w środkach. Dla możliwości zdobycia kolejnych kilku tysięcy franków rocznie, czy dla nadziei znalezienia się na salonach baronostwa, hrabiostwa, czy merostwa cena nie grała roli. Żądza pieniądza, chciwość, pragnienie awansu do wyższej klasy powodowały swoistą filozofię, która zdawała się wprowadzać w życie makiawelistyczną zasadę „cel uświęca środki”.
Będący jednym z głównych bohaterów powieści Rastignac staje się synonimem osoby, która gotowa jest na wszystko, aby polepszyć swą społeczną pozycję.
W małym, obskurnym paryskim pensjonacie pani Vaquer, gdzie nędza i szpetota wygląda z każdego kąta, gdzie szaro-buro i wilgotno egzystują obok siebie tajemniczy filozof Vautrin, zubażała panna Wiktoryna z ciotką-opiekunką, student prawa Rastignac oraz emerytowany producent makaronu Jan, Joachim Goriot, zwany przez mieszkańców tego tandetnego przybytku ojcem Goriot.
Tytułowy bohater to producent makaronu, który dorobiwszy się sporego majątku przekazał niemal wszystko córkom, sam zamieszkując w nędznej klitce. Z oślepiającej, bałwochwalczej, obrazoburczej miłości do córek sam cierpiąc zimno, głód, szyderstwa współmieszkańców, osamotnienie pozbawia się rodzinnych pamiątek i ostatnich resztek fortuny. Co dostaje w zamian? Ukradkowe spotkania w parku, wymuszone słówko rzucone w przelocie, czasami pretensje, lekkie ukłucie chłodu w przebłyskach świadomości, ledwie dostrzegalne poczucie wstydu i zażenowania, z powodu braku ogłady i wykształcenia oraz jawną niechęć zięciów. Miłość, uczucie tak wzniosłe i piękne, ukazana jest tutaj jako jednostka chorobowa. Miłość, jaką Goriot darzy swoje córki: Anastazję de Restand i Delfinę de Nucingen graniczy niemal z obłędem. Czy można kochać za mocno - nie. Nie można kochać za mocno, ale można kochać głupio. Takie uczucie niszczy obie strony. Ojciec, pragnący dać swoim dzieciom szczęśliwe i radosne życie, dał im wszystko, co można przeliczyć na pieniądze; wykształcenie, stosunki w świecie, bogactwo liczone w tysiącach franków. Dał też coś ponadto „życiowe kalectwo”. Ojciec Goriot to przejmujące studium wyniszczającej miłości rodzicielskiej. Czytając książkę nie czułam litości dla biednego starca, czułam raczej gniew i oburzenie. Uważałam, że to co go spotkało nie było jedynie wynikiem okoliczności zewnętrznych, było też wynikiem jego własnego postępowania. Sam Goriot zdaje sobie z tego sprawę, kiedy jest już za późno.
Drugi z bohaterów to Eugeniusz de Rastignac. Przybywszy z prowincji do Paryża, jako młody, uczciwy i niewinny człowiek szybko przeobraża się w bywalca salonów. Dla obietnicy znalezienia się w salonach, lożach teatralnych, powozach, na balach a też i w sypialniach bogatych arystokratek jest w stanie poświęcić wszystko (począwszy od porzucenia kodeksu moralnego, poprzez zrujnowanie matki i sióstr aż do zbrodni włącznie. Eugeniusz co prawda nie wyraził jeszcze zgody na rozwiązanie ostateczne, ale wydaje się to tylko kwestią czasu). Charakterystycznym jest wewnętrzne zakłamanie postaci. Eugeniusza oburza stosunek córek względem ojca Goriot, co nie przeszkadza mu pozbawić oszczędności życia matkę, ciotkę i siostry, Eugeniusz wzdryga się na myśl o poślubieniu panny Wiktoryny dla pieniędzy, co nie przeszkadza mu w snuciu planów pozyskania względów delfiny (czyt. zostania jej kochankiem i utrzymankiem).
Kolejną ciekawą postacią jest Vautrin, poszukiwany przez policję mistrz zbrodni. Vautrin to ten który czyniąc zło, jako jedyny potrafi je nazwać po imieniu. Można go nazwać sumieniem społeczeństwa. Społeczeństwa, które jest w ciągłej walce, kto kogo okpi. Ojciec Goriot to powieść o pełnym kontrastów społeczeństwie Paryża. Kontrastu pomiędzy bogactwem warstw najwyższych a nędzą warstw dolnych. Można odnieść wrażenie, iż jedynym pragnieniem ludzi jest dostać się na salony (biedota) lub na tych salonach pozostać przez całe życie (arystokracja).
Autor przedstawia świat, w którym żądza posiadania pieniądza przesłania wszelkie wartości. Można odnieść wrażenie, że w Paryżu nie ma ani jednego uczciwego człowieka. Wystarczy spojrzeć na zachowanie mieszkańców pensjonatu podczas sceny finałowej.
Ja dostrzegłam jednak kogoś, kogo zdaje się ten świat kapitału nie zepsuł. Jest to Wiktoryna. Po śmierci matki, nie uznana przez bogatego ojca (negatywnego bohatera „Czerwonej oberży”) czas swój dzieli pomiędzy comiesięcznymi wizytami u ojca, będącymi próbą zmiękczenia serca staruszka i przekonania go o swojej bezinteresowności, a wzdychaniem do studenta prawa, który stara się tych jej westchnień nie zauważać, przynajmniej do czasu. Wiktoryna jawi się tutaj jako uosobienie dobroci i bezinteresowności, lecz znając już troszkę Balzaca ciekawa jestem, czy w kolejnej książce Wiktoryna nie okaże się podstępną i przebiegłą żmijką. Przeczytawszy bowiem kilka książek Balzaka i kilkanaście recenzji można śmiało stwierdzić, iż według powieściopisarza świat jest miejscem zepsucia i zgnilizny, a niemal każdy człowiek (zwłaszcza człowiek dobrze sytuowany) ma na sumieniu mroczną tajemnicę.
A oto nauka, jaką otrzymuje Rastignac od jednej ze swoich protektorek:
„Im zimniej będziesz obliczał, tym dalej zajdziesz. Uderzaj bez litości, będą się ciebie bali. Bierz mężczyzn i kobiety jedynie za konie pocztowe, choćby miały paść na stacji, dojdziesz w ten sposób do celu. Pojmujesz, nie będziesz niczym w tym świecie, jeśli nie znajdziesz kobiety, która by się tobą zajęła. Musi być młoda, bogata, wytworna. Ale jeżeli masz prawdziwe uczucie, ukryj je jak skarb; nie pozwól się go nigdy domyślić, byłbyś zgubiony. Nie byłbyś już katem, stałbyś się ofiarą. Jeśli kiedykolwiek pokochasz, strzeż pilnie tego sekretu."
Jako ciekawostka - Balzak był oskarżany o plagiat ze względu na podobieństwo Ojca Goriot do Króla Leara.
Zastanawiałam się do której z kategorii zaliczyć powieść, ale skoro jest tu i miłość i historia, więc do obu.
Moja ocena 5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz