12 października 2011

"Życie przed sobą" Émile Ajar






Jakiś tydzień temu skończyłam czytać "Życie przed sobą" Emile Ajar i czekałam, czekałam aż opadną moje negatywne odczucia. Nie udało się. Książka nie podobała mi się. Sam pomysł - głębokie uczucie przyjaźni, miłości, pomiędzy nastoletnim Mohammedem a starą Żydówką Rosą - ma swój potencjał. Natomiast sama opowieść... Nieustannie przywodziła mi na myśl "Malowanego ptaka" Kosińskiego. Historia sie rwie, język jest odpychający, otoczka opowiadanej historii naciągana. Rozumiem, że przedstawiając ciężki los pozostawionego przez matkę-prostytutkę małego chłopca, wzrastającego pod "opieką" byłej prostytutki z obozowymi doświadczeniami, schorowanej i umierającej, autor chciał nadać jak najwięcej realizmu swym słowom. Rozumiem -taki artystyczny, literacki zabieg. Niestety do mnie nie przemawia. I nie rozumiem tak wielu (jeśli nie wyłącznie) pozytywnych recenzji znalezionych w sieci! Chyba jestem zupełnie inna i wulgarna opowieść o życiu w "kolorowej" dzielnicy Paryża mnie nie porwała.

Znacznie bardziej ciekawa na jej tle wydaje się być postać autora ukrytego pod pseudonimem: oficera, dyplomaty, pisarza, samobójcy. Dla sprawdzenia jego literackich możliwości - sięgnę po "Blask kobiecości"

1 komentarz:

  1. Wyborny mieliście Państwo pomysł na bloga. Tylko dlczego te recenzje takie infantylne? Kto słyszał wyrzucać melodramatowi dziewiętnastowiecznemu zrożność i patrzeć nań przez pryzmat "tyleż haniebnej co upokarzającej sytuacji" głównej bohaterki? Z drugiej zaś strony, nie móc nachwalić się Schmidta.Wszystko za to podstumować formułką rodem z dobrego gimnajzlnego wypracowania: "Czytało mi się tak i siak". Podejrzewam, że zawinił zwyczajny brak pomysłów na recenzję. Alpeluję o dojrzalnesz, mniej powierzchowne spoglądanie na literaturę, zwłaszcza kiedy podejmujecie się Państwo o niej pisać. Kłaniam się.

    OdpowiedzUsuń