24 sierpnia 2011

Niedziela nad Sekwaną - Susan Vreeland

 Niedziela nad Sekwaną - Susan Vreeland

       Niedziela nad Sekwaną była moim pierwszym spotkaniem z Susan Vreeland. Autorka miała tym trudniejsze zadanie, iż pisała o malarzu (Renoir), który był jednym z najwybitniejszych twórców impresjonistycznych obrazów. Musiała ściśle trzymać się faktów, lecz książka nie mogła być nużąca, co w tym przypadku doskonale się udało. Nie jest to powieść, w której możemy oczekiwać przygody; przeciwnie, akcja toczy się spokojnym rytmem, ale słowa są tak wyselekcjonowane i tak doskonale oddają ówczesny świat, iż mamy wrażenie, jakbyśmy byli przy tworzeniu wielkiego dzieła artysty, jakim niewątpliwie jest Śniadanie wioślarzy. To właśnie o etapach powstawania tego obrazu możemy przeczytać w dziele S. Vreeland. Jeżeli jednak jesteś wielbicielem wartkiej akcji, ta książka może nie przypaść ci do gustu. Nie należy jej jednak odrzucać, bowiem ma ogromną wartość literacką.
       Ów powieść jest pięknym opisem rozterek Reinor'a, a także grupy jego przyjaciół przedstawionych później na obrazie. Właśnie opisy, w jaki sposób tworzył artysta zasługują na uwagę. Autorka ma ogromne poważanie dla sztuki i pokazuje to w każdym słowie. Zdawać by się mogło, że to właśnie tą książką oddaje malarzowi hołd za jego dokonania. Podczas wertowania stronic miałam wrażenie, iż pisarka ma szersze pojęcie o malarstwie - było to widoczne w wyżej wspomnianych momentach. Niemal czułam, iż mogę dotknąć obrazu artysty. Poruszał najcieńszą strunę w duszy, ofiarowując nam niezapomniane chwile nad Sekwaną. (...)
         Zdawać by się mogło, że zakończenie będzie wiadome i tak było, do pewnego momentu. W ostatnim rozdziale mamy opis późniejszego życia modeli znad Sekwany. To pomaga nam dostrzec, że nieważne jak zbieżne były ich drogi, zawsze stykają się w tym samym miejscu - na tarasie podczas pamiętnych niedziel, w których Renoir tworzył dzieło. Mimo że ludzie ci zmienili się horrendalnie, nadal łączyły ich wspomnienia.
         Niedzielę nad Sekwaną polecam każdemu, niezależnie od wieku czy zainteresowań. Niechybnie po przeczytaniu ta powieść pozostanie w waszej pamięci nie tylko jako cień mile spędzonego czasu. Czytając ją, mogłam zastanowić się nad sprawami, do których zwykle nie przywiązuje się zbyt wiele wagi. Ale być może warto czasem przystanąć i popatrzeć na opadające płatki chryzantemy? Właśnie to zrozumiałam po lekturze ów powieści; należy przywiązywać wagę do chwil ulotnych i jak najdłużej zachować je w pamięci, zupełnie jak to potrafili impresjoniści. Oddawali pociągnięciami pędzla piękno, pozostawiając moment zadumy w zawieszeniu.

Dalsza część recenzji tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz