Z okładki: W "Portrecie Suzanne" nie ma już Topora szydercy,
obrazoburcy, wariata, któremu wolno pluć na wszystko. Tu z każdej strony
bije krzyk "Nikt mnie nie kocha". Krzyk tak głośny, że zagłusza
wszystko inne. Tu jest smutno. Strasznie smutno.
Kto choć raz zetknął się z twórczością Rolanda Topora, czy to jako
grafika, czy jako pisarza, ten zapewne wie, czego może się spodziewać po
jego książce. Nie ukrywam, że Topor to mój ukochany pisarz i eseista.
Zbieram także jego grafiki i szkice. On ma to coś, jest jedyny i
niepowtarzalny. I teraz czytam na okładce, że podmienili mi mojego
Topora! Że to już nie ten sam autor, nie ta sama ironia. Że mamy tu
tylko... smutek? No nie!
Właśnie - nie, nie, nie! Nie dajcie się zwieść opisowi z okładki. Jaki
tam smutek, jaka tam nostalgia?! No, może trochę na początku. Ale potem
sama rozkosz z czytania, fantastyczny czarny klimat, szyderczy humor,
wariacki pomysł. Mój stary dobry Topor powrócił w prawie najlepszym
wydaniu.
Ciąg dalszy na MOIM BLOGU. Zapraszam!
Zapraszam do mnie na urodzinowy konkurs!! :)
OdpowiedzUsuń