26 lutego 2012

Człowiek śmiechu Wiktora Hugo, czyli pierwowzór Yokera?


Po pochłonięciu Katedry Najświętszej Marii Panny oraz Nędzników zapragnęłam przeczytać coś jeszcze z prozy Hugo.

„Człowiek śmiechu” to przedostatnia powieść napisana przez Wiktora Hugo. Choć, zastanawiam się, czy powieść jest w tym wypadku najwłaściwszym określeniem. Czytając książkę miałam wrażenie, jakbym czytała poemat, pomimo, iż tekst nie został napisany mową wiązaną.

Głównym wątkiem powieści są losy trupy kuglarsko-aktorskiej w siedemnastowiecznej Anglii.

Tytułowy bohater, Gwynplaine - człowiek śmiechu to zdeformowany i oszpecony przez handlarzy dziećmi linoskoczek. Okaleczenie twarzy spowodowało, iż wykrzywiona w wiecznym uśmiechu, sprawia ona wrażenie groteskowe i przerażające. Mamy więc ponownie (podobnie jak w Katedrze NMP) do czynienia z człowiekiem – maszkarą, człowiekiem odrzuconym przez wszystkich. Gwynplaine ma jednak więcej szczęścia, niż miał Quasimodo. Uratowana przez niego niewidoma dziewczynka obdarza go bezgranicznym uczuciem uwielbienia. Ursus, wykształcony filozof, opiekun obojga staje się także prawdziwym ojcem dla przygarniętych przez siebie sierot. Jest też Wilk - Homo, który okazuje uczucia bardziej ludzie niż niejeden z ludzi.
Gromadka żyje sobie szczęśliwie wystawiając mające pobudzać do przemyśleń, a pobudzające raczej do śmiechu scenki-przedstawienia. Dzieje się to do czasu, kiedy ich życie splata się z pragnieniem zaspokojenia zachcianki przewrotnej, próżnej i perwersyjnej księżniczki oraz odnalezieniem wyrzuconej na brzeg morski butelki zawierającej sekret pochodzenia Gwynplaine. Od tej chwili status człowieka śmiechu ulega radykalnej zmianie, a on sam zostaje wystawiony na ciężką próbę charakteru.
„Człowiek śmiechu” to powieść wielowątkowa, pełna dygresji, powieść ironiczna. Autor wyraża w niej po raz kolejny swoje poglądy na temat natury ludzkiej; ułomnej i kalekiej, pazernej i próżnej, żądnej czynić zło w zamian za otrzymane dobro. Hugo przedstawia również poglądy na temat stosunków społecznych panujących zarówno w Anglii, jak i we Francji. Wystąpienie Gwynplaine w Izbie Lordów ma być ostrzeżeniem dla arystokracji przed koniecznymi zmianami istniejącego status quo. Narrator przedstawia obraz zepsutej arystokracji, zabawiającej się podpalaniem domów, gwałceniem kobiet, niszczeniem mienia, przedstawia też niesprawiedliwość systemu władzy oraz mechanizmy rządzące światem. Mechanizmy niezmienne i dziś.
Ponownie odnajduję tu przesłanie, zawarte na kartach wcześniejszych powieści, „najpiękniejsze jest niedostrzegalne dla tych, którzy nie potrafią patrzeć”. Oślepła Dea widzi więcej niż ludzie widzący.
Jedyna trudność w lekturze to spora ilość opisów ciągnących się przez kilka lub kilkanaście stron. Opisy te wprowadzają w klimat powieści i czynią bardziej zrozumiałą historię opisaną na jej kartach. Mogą one jednak mniej zaprawionego w lekturze czytelnika zniechęcać do dalszej lektury. A byłoby szkoda, bo jest ona ciekawa i pouczająca.
Hugo pisze pięknym językiem, przedstawiona historia jest wzruszająca, a poruszone tematy uniwersalne.
Lektura mnie pochłonęła, choć było parę momentów wymagających większego skupienia i nieco męczących (ach te opisy).
Nie wiem, czy ma jakikolwiek związek powieść Hugo z Batmanem, ale ilekroć czytałam opis tytułowego bohatera jawił mi się przed oczami groteskowy uśmiech Jacka Nicolsona, jako Yokera. Jednak Yoker w Batmanie to postać będąca uosobieniem zła. Człowiek śmiechu zaś to uosobienie tego, co biedne, naiwne, ale prostoduszne, dobre i piękne.
Moja ocena - 5/6

21 lutego 2012

Tancerka Degasa Kathlyn Wagner

Kiedy usłyszałam, że książka Kathlyn Wagner dotyczy środowiska paryskich tancerek, a rzecz dzieje się po trosze w Operze, po trosze na Monmartrze w czasach, kiedy rodzi się impresjonizm z wielką ochotą i może nazbyt rozbudzonymi oczekiwaniami zabrałam się za lekturę.
Autorka pisze o książce, iż jest to całkowita fikcja literacka, a jakiekolwiek podobieństwa do osób i wydarzeń są zupełnie przypadkowe. Fikcja fikcją, ale rozpoczynając lekturę miałam nadzieję, że przeniosę się w klimat epoki i w środowisko artystów (Degas, Pissarro, Manet), które tak mnie fascynuje.

Książka reklamowana, jako opowieść o wielkiej miłości i o wielkiej sztuce porusza kilka wątków; ciężkich warunków życia ubogich dziewcząt na pod koniec XIX wieku, rywalizacji pomiędzy tancerkami na drodze do stania się primabaleriną (co przywodzi na myśl skojarzenie z "Czarnym Łabędziem"), procesu twórczego malarza oraz trudnej miłości do artysty. Temat zatem ciekawy i wdzięczny. Zaczyna się przepięknym, malarskim wstępem.
Poniżej fragment;

„Wyobraźcie sobie, że kreski, które rysuje, zmuszają mnie do tańca (…). Niemal widzę, jak jego ręka wędruje w górę kartki, a ja w tym samym momencie czuję skurcz w nodze i wyobrażam sobie, że najmniejszy ruch jego nadgarstka przyniesie mi ulgę. Jestem gotowa opuścić nogę, ale czekam, a on zdaje się uśmiechać do siebie - jeszcze nie. Wciąż przyciska ołówek do górnego rogu kartki, obserwuje mnie, widząc, że kontroluje każdy mój ruch ”

Prawda, że pięknie? Niestety, tylko wstęp jest w tym stylu namalowany. Potem jest już prozaicznie. Bohaterką powieści jest młoda i uboga Alexandrie, dla której jedyną szansą na lepsze życie i uniknięcie losu matki, (służącej swego męża i syna) jest dostanie się do Baletu Opery Paryskiej i znalezienie bogatego „sponsora”, który zapewni nie tylko jej, ale i całej rodzinie utrzymanie. Dzięki kilku lekcjom u mądrego, wiejskiego nauczyciela dziewczyna zdobywa nieco ogłady i wykształcenia, poznaje historię oraz świat literatury. Początkowo wydaje się, że jedynym jej marzeniem jest ścieżka kariery, która zapewni dostanie życie, a co za tym idzie piękne suknie, klejnoty, bywanie w dobrych restauracjach, posiadanie własnego mieszkania i podziw wielbicieli. Z biegiem czasu dziewczyna dojrzewa i zaczyna rozumieć prawdy wpajane jej przez nauczyciela, iż najważniejsze jest to co znajduje się wewnątrz człowieka, a nie jego powierzchowność.
Alexandrie od dziecka lubiła tańczyć, a z czasem zaczyna taniec traktować w kategoriach sztuki, a siebie postrzegać, jako artystkę. Dziewczyna zostaje modelką Degasa i wkrótce zakochuje się w malarzu. Ten jednak zdaje się nie dostrzegać jej fascynacji.
Czy malarz naprawdę jest nieczuły na urok, fascynację, miłość do niego i do sztuki? Czy Alexandrie zdecyduje się zostać utrzymanką bogatego i zafascynowanego nią mężczyzny? Czy Degas odwzajemni uczucia dziewczyny? Zainteresowanych odsyłam do lektury.
Książkę czyta się szybko i z pewnym zainteresowaniem. Mnie jednak czegoś tutaj zabrakło. Klimatu, nastroju, języka. Książka wydaje mi się nieco sztuczna i mało wiarygodna. I nie chodzi o to, że opisana historia jest fikcyjną. Ta powieść nie przenosi mnie w czasie w świat paryskiej bohemy. Jest tu parę historycznych odniesień, jest kilka autentycznych postaci, ale na tym się kończy. Psychologicznie postać dziewczyny jest dla mnie mało interesująca, a to na niej opiera się cała historia. Degas jest jedynie obiektem jej uczuć i chociaż występuje jako jeden z bohaterów, to raczej jest on drugorzędną postacią. No i język, jakim napisana jest książka jest dla mnie językiem dzisiejszej Kathryn Wagner, a nie językiem dziewczyny sprzed ponad stu lat.
Jak na debiut literacki jest to niezła książka. Podobają mi się opisy tworzenia obrazów przez Degasa, chyba jedynie one tak naprawdę przenoszą w świat sztuki. Jednak po fascynacji takimi pozycjami o malarzach, jak I. Stone; Pasje utajone (o Van Goghu), Bezmiar sławy (o Pissarro), Udręka i ekstaza (o Michale Aniele), czy ostatnio Jacka Dehnela Saturn (o Goyi) oczekiwałam zupełnie innych doznań.
Książkę oceniłam na 3,5/6
Zdjęcia; 1 okładka, 2. Błękitne tancerki Degasa.

19 lutego 2012

Król z żelaza Maurice Druon

„Historia jest powieścią, która się zdarzyła”.
Akcja tej powieści toczy się w 1314 roku. W Paryżu dobiega końca trwający od siedmiu lat proces członków Zakonu Templariuszy. Po latach więzienia pełnych upokorzenia i tortur spotykamy wielkiego mistrza Jakuba de Molay w chwili, kiedy wraz z towarzyszami oczekuje na publiczne ogłoszenie wyroku. Ich los został przesądzony już kilka lat wcześniej. Miało to miejsce w piątek 13 października 1307 roku, kiedy Filip IV Piękny, król Francji i Nawarry wydał rozkaz uwięzienia członków zakonu. Nieustanne wojny, które miały na celu zjednoczenie i wzmocnienie znaczenia królestwa Francji znacznie zubożyły skarbiec królewski. Kiedy nie wystarczyła już konfiskata majątków bogatej ludności żydowskiej, podwyższenie powinności lennych oraz nałożenie podatków na duchowieństwo narodził się nowy pomysł zdobycia funduszy.
Wytoczono proces Zakonowi Templariuszy, który słynął z posiadania licznych bogactw. Bractwo zostało oskarżone o herezję, świętokradztwo, innowierstwo, czary i rozpustę.
Ta powieść zdarzyła się naprawdę. Maurice Druon jedynie wskrzesza ją na nowo na łamach książki, ożywia dawno zapomnianych władców, a suchym, historycznym zdarzeniom nadaje ducha, nieco tylko ubarwiając fabułę.
Autor ożywia także XIV wieczny Paryż z jego wąskimi, ciasnymi uliczkami, z warsztatami kramarskimi, z lombardami włoskich bankierów.
Druon ukazuje także zarys społeczeństwa średniowiecznego miasta; od życia na dworze królewskim (król i jego rodzina), poprzez życie członków elity rządzącej (królewskich popleczników), bankierów, dworzan aż po sklepikarzy. W książce nie brak intryg, korupcji, szantaży.
Możemy też z uczestniczyć w publicznych egzekucjach o dość drastycznym przebiegu (łamanie kołem, obdzierania ze skóry, kastracja, ucięcie głowy, powieszenie), które dla ówczesnego widza stanowiły doskonałą formę rozrywki.
To wszystko ubarwiają opisy ludzkich namiętności, które od wieków niewiele się zmieniły; romanse, żądza pieniądza, żądza władzy, ambicje polityczne rządzących.
To wszystko dzieje się na tle autentycznych zjawisk historycznych; przejęcia władzy nad duchownymi, przeniesienia stolicy papieskiej do Awinionu, procesu Templariuszy.
Głównym bohaterem książki jest Filip IV Piękny. Król, znany z rządów silnej ręki, władca absolutny, zwany też królem z żelaza, ogarnięty sporymi ambicjami. Jednocześnie jest to władca za którego rządów wzrosła rola i znaczenie Paryża. Miasto było największym miastem zachodniej Europy, liczyło ok. 200 tys. mieszkańców, liczne pałace na wyspie Cite stanowiły jego centrum administracyjne, na prawym brzegu rozwijała się dzielnica handlowa, a na lewym znajdowały liczne budowle sakralne oraz Sorbona, drugi po Bolonii Uniwersytet w Europie.
Lubię takie książki, które zmuszają mnie do odkurzenia z zakamarków pamięci wiadomości z lekcji historii a także zachęcają do sięgnięcia do innych źródeł.
Dzięki lekturze książki dotarłam do internetowej informacji dotyczącej odkrycia „pergaminu z Chinon”- oryginalnego zapisu papieskiego śledztwa w sprawie Templariuszy. Odkrycia dokonała włoska badaczka w 2004 r. w Archiwum Watykańskim. Okazało się, iż dokument przez siedem wieków uznawany za zaginiony został źle sklasyfikowany. Z pergaminu wynika, iż templariusze nie byli heretykami.
Książka jest pierwszą częścią serii "Królowie przeklęci" i z chęcią sięgnę po kolejne. Polecam nie tylko wielbicielom historii i powieści historycznych. Jest to powieść, która w przystępny i ciekawy sposób przybliża wydarzenia historyczne, czyta się lekko i szybko. Zaletą książki są także noty historyczne, biograficzne i drzewa genealogiczne - szkoda jedynie, że umieszczone pod koniec książki.
Moja ocena 5/6
Zdjęcia- wszystkie z internetu: 1. Okładka książki (nie bardzo mi się spodobała), 2. Filip IV Piękny, 3.Egzekucja mistrza zakonu Jaquesa de Molay przez spalenie na stosie w 1314

15 lutego 2012

Wszystko dla pań Emil Zola

Koniec XIX wieku. Paryż jest w trakcie wielkich przemian. Baron Haussmann- prefekt Paryża wyburza średniowieczną zabudowę i dokonuje przebudowy paru dzielnic miasta. Wąskie uliczki ustępują miejsca szerokim alejom, powstają nowe parki, place, bulwary, trwa budowa Opery Garnier. Powstają pierwsze wielkie magazyny handlowe takie, jak „Le Bon Marche” i „Le Louvre”. Magazyny zajmują olbrzymią powierzchnię, mieszczą się na kilku piętrach obszernych kamienic, posiadają bogato udekorowane witryny i ogromne ilości towarów. Różnorodność i bogactwo asortymentu kusi klientki zaskoczone nowatorstwem, oszołomione reklamą, zbałamucone wyprzedażami i obniżkami cen oraz systemem zwrotów. To jedno oblicze Paryża.
Jest i drugie. Obok przestrzennej zabudowy, obok wielkich bulwarów spacerowych, obok nowoczesnych magazynów handlowych istnieją wąskie, ciemne uliczki, gdzie w wilgotnych, zapleśniałych, nadgryzionych zębem czasu małych klitkach walczą o przetrwanie drobni kupcy. Istnieje spora liczba małych przedsiębiorców, którzy nie chcąc poddać się nurtowi przemian podejmują nierówną walką z „nowym”. Ulegają złudnemu przeświadczeniu, iż wystarczy zachować godność, aby zwyciężyć panoszącego się kolosa.

W takim momencie do Paryża przyjeżdża z prowincji osierocona Denise Baudu mająca pod opieką dwójkę młodszych braci. Denise miała nadzieję znaleźć zatrudnienie panny sklepowej u prowadzącego mały sklepik z materiałami wuja, jednak w wyniku trudności, z jakimi boryka się kupiec dziewczyna zatrudnia się w nowo tworzonym magazynie „Wszystko dla pań”. Piękny dom towarowy, który oglądany zza szyb sklepowych wydawał się dziewczynie wymarzonym miejscem zatrudnienia okazuje się ciężką szkołą życia. Zatrudnieni w sklepie pracownicy nie mając żadnych gwarancji zatrudnienia i musząc liczyć się z ewentualnością utraty pracy z dnia na dzień stale ze sobą rywalizują. Wprowadzony przez właściciela system prowizji od sprzedaży powoduje jeszcze większe konflikty, podkradanie sobie klientek, donosy na kolegów.

„Wszyscy zresztą w dziale jedwabi, od praktykanta, który marzył, aby zostać subiektem, aż do kierownika działu, którego ambicją było zostać udziałowcem magazynu, myśleli tylko o tym, aby wysadzić z miejsca kolegę zajmującego wyższe stanowisko, aby posunąć się o szczebel na drabinie hierarchii kupieckiej i zniszczyć zawadzającego współpracownika, jeśli zajdzie potrzeba”.
Denise zostaje przyjęta przez współpracowników z nieufnością. Skłócone panny sklepowe robię sobie z niej pośmiewisko i ofiarę. W wyniku pomówienia, intryg i plotek traci pracę i dach nad głową. Jednak dzięki samozaparciu, uczciwości, wierności swoim przekonaniom i pracowitości unika losu wielu swoich koleżanek, a w efekcie zyskuje szacunek i poważanie.
Właścicielem magazynu „Wszystko dla pań” jest Oktaw Mouret, przedsiębiorczy, odważny w realizacji nowatorskich, a nawet ryzykownych rozwiązań młody człowiek, który majątek zdobył dzięki ożenkowi z bogatą wdową. Po śmierci żony majątek zainwestował w stworzenie magazynu handlowego, który w niedługim czasie stał się jednym z największych paryskich domów towarowych. Oktawiusz otacza się kobietami, dzięki jednej z nich zdobył majątek, dzięki innej kredyt w banku. Kokietuje je, ale traktuje je jak przeciwnika, którego musi pokonać.
„Rzekomą galanterią w stosunku do kobiet maskował Mouret wrodzoną brutalność: wznosił dla kobiety świątynię, otaczał ją dymem kadzideł, które snuli wierni mu subiekci, stwarzał cały, zupełnie nowy rytuał kultu. Myśl jego pracowała nad wynalezieniem nowych pokus, ale gdy udało mu się opróżnić kieszenie kobiety i zrujnować jej nerwy, pełen był wówczas tajonej pogardy, jaką odczuwa mężczyzna do ukochanej kobiety, która nieopatrznie uległa jego gorącym zaklęciom”…
Historia znajomości Oktawiusza z Denise stanowi jedynie tło do przedstawienia walki starego z nowym, tradycji z nowoczesnością, indywidualizmu z masowością. Drobni kupcy chcąc walczyć z powstającymi domami towarowymi są niczym mrówka, która chce powstrzymać lokomotywę dziejów. Miotają się, podejmują działania z góry skazane na przegraną. Postęp wymaga ofiar. A jednak budzą oni sympatię, są godni szacunku za wierność tradycji i przekonaniom. Ta ich walka, to buntowanie wydaje się śmieszne i tragiczne zarazem.
Jedynie Denise rozumie potrzebę zmian, a jednocześnie szanuje godność przegranych.
"Wszystko dla kobiet" to także znakomite studium kobiety-klientki, które można potraktować jako studium społeczeństwa konsumpcyjnego.
Oszałamiająca ilość towarów wszelkiego rodzaju, różnych kształtów, barw, odcieni, fasonów, faktur wyzwala w kobietach żądzę posiadania, posiadania za wszelką cenę (od zrujnowania domowego budżetu po kradzież towarów) i posiadania dla samego faktu posiadania.
„Kobiety … gotowały się do obrabowania magazynów, pałały żądzą zbytku opisując wymarzone, ale zazdrośnie w szczegółach tajone toalety, pławiły się w szczęściu mówienia o fatałaszkach. Stroje, w których tonęły po uszy, były im w równej mierze niezbędne do życia jak ogrzane powietrze salonów, gdzie spędzały całe dni”.

Zola w sposób bardzo piękny kreuje zwłaszcza postacie drugiego planu; płonącej żądzą zakupów pani Marty, pełnego godności i współczucia zarazem parasolnika Bourrasa, czy zazdrosnej, podstępnej, zawiedzionej kochanki hrabiny Desforges.
Pewną wadą utworu jest jego zakończenie. Zola, który niemal przez cały utwór przedstawia bardzo realistycznie warunki życia pracowników wielkich domów towarowych na zakończenie nawiązuje do utopijnych wizji przedsiębiorstwa opartego na zasadzie falansteru, w którym pracownicy posiadają udział w zyskach, a wypracowane kwoty idą na podniesienie warunków pracy.
Jednak jest to wada, którą jestem w stanie wybaczyć pisarzowi ze względu na pozostałe zalety dzieła.
Przede wszystkim autor umożliwił mi odbycie podróży do XIX wiecznego Paryża. Czytało mi się bardzo dobrze. Od pierwszej strony zostałam wciągnięta w klimat powieści. Czułam pewne pokrewieństwo lektury z dziełami Wiktora Hugo, które uwielbiam. Może to dlatego, że Zola także był zafascynowany twórczością Hugo.
Książkę czyta się lekko. Bogactwo opisów wystaw sklepowych z różnorodnością asortymentu nie pozostawia obojętnym. Zwłaszcza panie będą pod wrażeniem. Okazuje się bowiem, iż można o samych tylko koronkach, jedwabiach, aksamitach, welurach, batystach, płócienku, wełenkach pisać na wiele sposobów, w sposób, który nie dość, że nie nuży, to jeszcze fascynuje. Nieraz czytelniczka da się uwieść tym cudownym opisom i zapragnie nabyć rękawiczki, chusteczki, wachlarz….
„Wszystko dla pań” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Emila Zoli. Książkę, a właściwie książki Zoli polecono mi w ramach konkursu literackiego z Paryżem w tle. Spotkanie pierwsze, ale na pewno nie ostatnie.

Moja ocena (pomimo tego trochę baśniowo-utopijnego zakończenia) – 6/6

Zdjęcia 1. Avenue de la Opera Camille Pissarro (akcja powieści rozgrywa się niedaleko ulicy Opery, łączącej Luwr z Operą Garnier), 2. Emil Zola, 3. Plakat Bon Marche - jednego z pierwszych domów towarowych
Zaliczyłam lekturę do obu działów tematycznych, jest i miłość Denise i Oktawa, jest i historia, cho może nie ta wielka w postaci wojen, przewrotów, rewolucji, ale powolnych, acz nieuchronnych przemian.

9 lutego 2012

Ludzka miłość - Andrei Makine


Autor: Andrei Makine
Tytuł: Ludzka miłość
Tytuł oryginalny: L`amour humain
Język oryginalny: francuski
Przekład: Małgorzata Kacprowska
ISBN: 978-83-62180-47-9
Wydawnictwo: Akcent
Seria: europa czyta
Rok wydania: 2011
Stron: 229
Moja ocena: 5/6

Andrei Makine – francuski pisarz pochodzenia rosyjskiego. Urodził się na Syberii, dorastał w Penzie. Obronił doktorat z literatury na Uniwersytecie Moskiewskim. Do Francji wyemigrowała w 1987 roku. Początkowo jego książki nie zbudzały wielkiego zainteresowania, dopiero autobiograficzny „Francuski testament” spowodował rozgłos wokół tego autora. Książka otrzymała wiele nagród literackich. Na polskim rynku dotychczas ukazały się powieści Makine`a: „Francuski testament”, „Zbrodnia Olgi Arbeliny”, „Rzeka miłości”, „Requiem dla Wschodu” i „Muzyka życia”. Wydawnictwo Akcent w listopadzie 2011 roku wydało powieść autora „Ludzka miłość”.
Książka opowiada o życiu Eliasza, czarnoskórego rewolucjonisty. Przez całe swoje życie walczył on o wolność w różnych regionach świata. Jego życie nie należało do łatwych. Same dzieciństwo to wiele traumatycznych przeżyć. Ojciec jego działał w ruchu przeciwko kolonializmowi. Władze go poszukiwały więc nie mógł przebywać z rodziną. Aby zmusić go do ujawnienia się i oddania w ręce władzy zaaresztowano jego żonę. Nic to jednak nie dało, i gdy kobieta bliska była wycieńczenia w więzieniu – wypuszczono ją. Wkrótce matka umiera i Aliasz trafia do przyklasztornej szkoły. Jest bardzo zdolnym uczniem – włada pięcioma językami i interesuje się naukami społecznymi. W szkole kształtują się też jego światopoglądy. Jego ulubionym przywódcą jest Marks w którego dziełach się zaczytuje. Po zakończonej nauce wyjeżdża na Kubę potem do Moskwy. Młodzieniec zakochuje się w Annie, która będzie jego miłością życia. Mimo iż nigdy nie będą razem dzięki niej nauczy się on kochać drugiego człowieka. Pozna drugą stronę rewolucji i rosyjskie łagry.
Książka wstrząsająca, wzbudzająca wiele emocji, wymagająca skupienia i zmuszająca do przemyśleń. Nie jest to książka łatwa, ale warta przeczytania. W książce przewijają się trudne tematy związane z człowieczeństwem, kolonializmem, komunizmem czy rasizmem. To książka opowiadająca o tym, iż należy kochać drugiego człowieka mimo wszystko, mimo koloru skóry, wiary czy jego czynów.
Niezwykła jest narracja książki. O losach Eliasz opowiada nam jego przyjaciel z celi i jest on pierwszym narratorem w powieści. Czasami jego opowieści porównywane są ze współczesnością. Drugim narratorem jest sam Eliasz. Dzięki takiemu zabiegowi możemy poznać co czuje bohater, jak dana sytuacja wpływa na jego życie, widzimy jakie wzbudza w nim emocje.
Czytałam już „Francuski testament” tego autora, ale ta książka podobała mi się o wiele bardziej.
„Ludzka miłość” podkreśla nam, że to piękne uczucie – MIŁOŚĆ - może mieć wiele oblicz.
Zachęcam do lektury. Ja poszukam innych książek autora.

5 lutego 2012

Ojciec Goriot, czyli rzecz o miłości ojcowskiej (czy można kochac za mocno)

„Ojciec Goriot” pióra Honoriusza Balzaka to wydana w 1835 r. kolejna powieść z cyklu „Komedia Ludzka”.
Charakterystyczną cechą Komedii Balzaka jest występowanie bohaterów jednej powieści także na kartach innych powieści. Tak więc główny bohater jednego utworu występuje w innym, jako postać drugoplanowa lub uczestnik epizodu. Ponieważ cały cykl liczy sobie ponad 130 utworów, a występujących w nim postaci jest ponad dwie setki niezwykłej pomysłowości autora wymagało to literackie „wykreowanie” postaci. Aby poznać złożoność charakterów należałoby przeczytać wszystkie części cyklu. Jakież zdziwienie budzi bowiem postać, co do której nabieramy przekonania, iż zdołaliśmy ją poznać w jednej z części, a którą spotykając na kartach kolejnej książki odkrywamy na nowo.
Akcja powieści dzieje się w okresie restauracji Burbonów, co jest nie bez znaczenia dla fabuły powieści. Umożliwienie pięcia się po szczeblach drabiny społecznej powodowało, iż walka o wspięcie się na kolejny szczebel nie przebierała w środkach. Dla możliwości zdobycia kolejnych kilku tysięcy franków rocznie, czy dla nadziei znalezienia się na salonach baronostwa, hrabiostwa, czy merostwa cena nie grała roli. Żądza pieniądza, chciwość, pragnienie awansu do wyższej klasy powodowały swoistą filozofię, która zdawała się wprowadzać w życie makiawelistyczną zasadę „cel uświęca środki”.
Będący jednym z głównych bohaterów powieści Rastignac staje się synonimem osoby, która gotowa jest na wszystko, aby polepszyć swą społeczną pozycję.
W małym, obskurnym paryskim pensjonacie pani Vaquer, gdzie nędza i szpetota wygląda z każdego kąta, gdzie szaro-buro i wilgotno egzystują obok siebie tajemniczy filozof Vautrin, zubażała panna Wiktoryna z ciotką-opiekunką, student prawa Rastignac oraz emerytowany producent makaronu Jan, Joachim Goriot, zwany przez mieszkańców tego tandetnego przybytku ojcem Goriot.
Tytułowy bohater to producent makaronu, który dorobiwszy się sporego majątku przekazał niemal wszystko córkom, sam zamieszkując w nędznej klitce. Z oślepiającej, bałwochwalczej, obrazoburczej miłości do córek sam cierpiąc zimno, głód, szyderstwa współmieszkańców, osamotnienie pozbawia się rodzinnych pamiątek i ostatnich resztek fortuny. Co dostaje w zamian? Ukradkowe spotkania w parku, wymuszone słówko rzucone w przelocie, czasami pretensje, lekkie ukłucie chłodu w przebłyskach świadomości, ledwie dostrzegalne poczucie wstydu i zażenowania, z powodu braku ogłady i wykształcenia oraz jawną niechęć zięciów. Miłość, uczucie tak wzniosłe i piękne, ukazana jest tutaj jako jednostka chorobowa. Miłość, jaką Goriot darzy swoje córki: Anastazję de Restand i Delfinę de Nucingen graniczy niemal z obłędem. Czy można kochać za mocno - nie. Nie można kochać za mocno, ale można kochać głupio. Takie uczucie niszczy obie strony. Ojciec, pragnący dać swoim dzieciom szczęśliwe i radosne życie, dał im wszystko, co można przeliczyć na pieniądze; wykształcenie, stosunki w świecie, bogactwo liczone w tysiącach franków. Dał też coś ponadto „życiowe kalectwo”. Ojciec Goriot to przejmujące studium wyniszczającej miłości rodzicielskiej. Czytając książkę nie czułam litości dla biednego starca, czułam raczej gniew i oburzenie. Uważałam, że to co go spotkało nie było jedynie wynikiem okoliczności zewnętrznych, było też wynikiem jego własnego postępowania. Sam Goriot zdaje sobie z tego sprawę, kiedy jest już za późno.
Drugi z bohaterów to Eugeniusz de Rastignac. Przybywszy z prowincji do Paryża, jako młody, uczciwy i niewinny człowiek szybko przeobraża się w bywalca salonów. Dla obietnicy znalezienia się w salonach, lożach teatralnych, powozach, na balach a też i w sypialniach bogatych arystokratek jest w stanie poświęcić wszystko (począwszy od porzucenia kodeksu moralnego, poprzez zrujnowanie matki i sióstr aż do zbrodni włącznie. Eugeniusz co prawda nie wyraził jeszcze zgody na rozwiązanie ostateczne, ale wydaje się to tylko kwestią czasu). Charakterystycznym jest wewnętrzne zakłamanie postaci. Eugeniusza oburza stosunek córek względem ojca Goriot, co nie przeszkadza mu pozbawić oszczędności życia matkę, ciotkę i siostry, Eugeniusz wzdryga się na myśl o poślubieniu panny Wiktoryny dla pieniędzy, co nie przeszkadza mu w snuciu planów pozyskania względów delfiny (czyt. zostania jej kochankiem i utrzymankiem).
Kolejną ciekawą postacią jest Vautrin, poszukiwany przez policję mistrz zbrodni. Vautrin to ten który czyniąc zło, jako jedyny potrafi je nazwać po imieniu. Można go nazwać sumieniem społeczeństwa. Społeczeństwa, które jest w ciągłej walce, kto kogo okpi. Ojciec Goriot to powieść o pełnym kontrastów społeczeństwie Paryża. Kontrastu pomiędzy bogactwem warstw najwyższych a nędzą warstw dolnych. Można odnieść wrażenie, iż jedynym pragnieniem ludzi jest dostać się na salony (biedota) lub na tych salonach pozostać przez całe życie (arystokracja).
Autor przedstawia świat, w którym żądza posiadania pieniądza przesłania wszelkie wartości. Można odnieść wrażenie, że w Paryżu nie ma ani jednego uczciwego człowieka. Wystarczy spojrzeć na zachowanie mieszkańców pensjonatu podczas sceny finałowej.
Ja dostrzegłam jednak kogoś, kogo zdaje się ten świat kapitału nie zepsuł. Jest to Wiktoryna. Po śmierci matki, nie uznana przez bogatego ojca (negatywnego bohatera „Czerwonej oberży”) czas swój dzieli pomiędzy comiesięcznymi wizytami u ojca, będącymi próbą zmiękczenia serca staruszka i przekonania go o swojej bezinteresowności, a wzdychaniem do studenta prawa, który stara się tych jej westchnień nie zauważać, przynajmniej do czasu. Wiktoryna jawi się tutaj jako uosobienie dobroci i bezinteresowności, lecz znając już troszkę Balzaca ciekawa jestem, czy w kolejnej książce Wiktoryna nie okaże się podstępną i przebiegłą żmijką. Przeczytawszy bowiem kilka książek Balzaka i kilkanaście recenzji można śmiało stwierdzić, iż według powieściopisarza świat jest miejscem zepsucia i zgnilizny, a niemal każdy człowiek (zwłaszcza człowiek dobrze sytuowany) ma na sumieniu mroczną tajemnicę.
A oto nauka, jaką otrzymuje Rastignac od jednej ze swoich protektorek:
„Im zimniej będziesz obliczał, tym dalej zajdziesz. Uderzaj bez litości, będą się ciebie bali. Bierz mężczyzn i kobiety jedynie za konie pocztowe, choćby miały paść na stacji, dojdziesz w ten sposób do celu. Pojmujesz, nie będziesz niczym w tym świecie, jeśli nie znajdziesz kobiety, która by się tobą zajęła. Musi być młoda, bogata, wytworna. Ale jeżeli masz prawdziwe uczucie, ukryj je jak skarb; nie pozwól się go nigdy domyślić, byłbyś zgubiony. Nie byłbyś już katem, stałbyś się ofiarą. Jeśli kiedykolwiek pokochasz, strzeż pilnie tego sekretu."
Jako ciekawostka - Balzak był oskarżany o plagiat ze względu na podobieństwo Ojca Goriot do Króla Leara.
Zastanawiałam się do której z kategorii zaliczyć powieść, ale skoro jest tu i miłość i historia, więc do obu.
Moja ocena 5/6

2 lutego 2012

Dama kameliowa Dumas (syn)

Lektura budzi skrajne emocje i skrajne opinie. Zanim przystąpiłam do napisania mojej przeczytałam opinie blogerek. Trzy opinie, trzy odmienne reakcje, trzy niemal skrajnie różne oceny. U Słowemmalowane pełen zachwyt i uwielbienie dla klasyki gatunki i wzruszającej do łez historii miłosnej. Maniaczytania przeżyła wielkie rozczarowanie lekturą, a Anek7 została wyprowadzona z równowagi z powodu braku uczuć obojga bohaterów romansu. Jeśli jedna powieść budzi tak zróżnicowane emocje może to oznaczać, że autor osiągnął sukces. Najgorsze, co może spotkać piszącego to kompletny brak reakcji ze strony czytelnika. Jeśli lektura się podoba to fantastycznie, jeśli jej bohaterowie nas wkurzają to znaczy, że spełnili swoje zadanie, jeśli pozostajemy obojętni, niezainteresowani to klapa.
Dama kameliowa to historia miłości młodzieńca z dobrej rodziny i dziewczyny lekkich obyczajów, ale za to jakiej dziewczyny. Małgorzata Gautier jest luksusową kurtyzaną przyzwyczajoną do życia na wysokim poziomie, trwoniącą na przyjemności dochody, które pozwoliłyby się utrzymać się nie jednej rodzinie przez kilka lat. „Biedna zalotnica” musi przecież dysponować odpowiednimi środkami, aby żyć na wysokim poziomie, wymaga tego jej zajęcie, aby zarabiać, musi się dobrze prezentować, aby dobrze się prezentować musi zarabiać i tak kółko się zamyka. Małgorzata, jako kobieta doświadczona nie daje się porwać fali uczuć i próbuje zniechęcić zakochanego w niej młodzieńca. W końcu jednak i ona wpada w sidła miłości. Wyjeżdżają oboje na prowincję, aby tam „przepędzać” wspólnie czas. Żyją razem ciesząc się każdą chwilą szczęścia. Ale, jak to w życiu bywa okrutny los rzuca im kłody pod nogi.
Książkę przeczytałam bez zbytniego znużenia, ale też bez większej fascynacji. Mało przekonywujący wydawał mi się główny bohater, taki niedojrzały, naiwny, a to zalewający się łzami, a to omdlewający. Sama Małgorzata na tym tle wypada o wiele lepiej, jest kobietą energiczną, wie do czego dąży i czego oczekuje. To jej zdecydowaniu zawdzięczają krótkie chwile szczęścia.
Odnoszę jednak wrażenie, że nawet, gdyby nie kłody rzucane kochankom pod nogi historia nie miałaby szczęśliwego zakończenia. Ten ich romans wydaje mi się taką krótką chwilą przerwy od codzienności. Mam bowiem wrażenie, że Małgorzata chciałaby i mieć ciasteczko i zjeść ciasteczko i być kobietą zamożną z całym związanym z tym blichtrem (klejnoty, ekwipaże, domy, stroje) i być kobietą kochaną dla samej siebie a nie dla pozycji, jaką daje mężczyznom posiadanie luksusowej kurtyzany. Odnoszę też wrażenie, że gdyby nie choroba Małgorzaty i świadomość bliskiego końca nie zdecydowałaby się ona na związek z ubogim młodzieńcem. Małgorzata pragnie uciec od przeszłości, ale trudno jest uciec od siebie samej. Dlatego, ja nie potrafię zdobyć się na współczucie, czy sympatię do „biednej zalotnicy” a tym bardziej „mdłego” młodziana. Dlatego też moja ocena nie jest wysoką. Ale jak zawsze polecam, aby samemu wyrobić sobie opinię.
Moja ocena 3/6
Z powieści Dumasa zdecydowanie wybieram powieści ojca.
Zdjęcie - kadr z filmu- ekranizacji Damy kameliowej w reż Jerzego Antczaka z Anną Radwan i Janem Fryczem w rolach głównych. Ekranizacja podobała mi się bardziej niż książka, co raczej rzadko się zdarza